Pogoń po meczu w Bełchatowie

Portowcy w sobotę przegrali w Bełchatowie z GKS-em 0:2 i zaprezentowali się bardzo słabo. Piłkarze byli przybici występem.
- Jeszcze tak cichej podróży powrotnej w tej rundzie nie mieliśmy - przyznaje Dariusz Dalke, masażysta Pogoni.
Co gorsza kilku zawodników spotkania zakończyło urazami. W drugiej połowie mecz przybrał ostry przebieg - co chwila któryś z graczy musiał prosić o pomoc lekarzy. Tuż po wznowieniu gry Brazylijczyk Sergio Batata padł na murawę po interwencji jednego z obrońców GKS-u.
- Nie wiedział, co się wokół niego dzieje, więc lekarze postanowili zatrzymać go na noc w szpitalu - mówi masażysta. - Kontaktowałem się z nim w niedzielę i było zdecydowanie lepiej.
Batata miał wrócić do Szczecina wczoraj późnym wieczorem. W lepszym stanie spotkanie zakończył Tomasz Kułkiewicz. - Cztery wybite zęby - dramatycznie informował na konferencji prasowej trener Bogusław Baniak. Na szczęście okazało się, że zęby są całe, choć poluzowane, za to mocno stłuczona jest kość nosa. Opuchlizna była bardzo duża, ale w poniedziałek była widoczna poprawa. "Kułek" wczoraj truchtał, podobnie jak Przemysław Kaźmierczak, który ma naderwaną małżowinę uszną.
- Te wszystkie urazy nie są kontuzjami, które wykluczyłyby zawodników z meczu z Zagłębiem. Moim zdaniem wszyscy powinni być do dyspozycji trenera - dodaje Dalke.
W piątek nie zagra jedynie Artur Bugaj. Powinni za to wystąpić Radosław Biliński i Paweł Drumlak. Pierwszemu wciąż dokucza łydka, drugi wyleczy skręcony staw skokowy. W poniedziałek Drumlak trenował indywidualnie.
- Na upartego Paweł mógłby zagrać w Bełchatowie, ale było zbyt duże ryzyko pogłębienia się kontuzji. Nie było sensu narażać jego zdrowia - uważa Dariusz Dalke. - Przed nami trudne dni. Na pewno będzie zmodyfikowany mikrocykl treningowy. Przede wszystkim trzeba "odświeżyć" chłopaków. Muszą poczuć głód piłki. Gdy to się uda, o wynik spotkania z Zagłębiem będę spokojny.

Komentarze