|
![]() ![]()
niedziela, 25 kwietnia 2004 r., godz: 11:39
Ruch przerwał swoją serię remisów na własnym boisku i serię (sześciu z rzędów) zwycięstw Pogoni! A chorzowianie przystępowali przecież do spotkania a dosyć kiepskich nastrojach, gdyż nie dość, iż m. in. nie mogli zagrać Śrutwa i Fornalik (karencja za kartki), to tuż przed pierwszym gwizdkiem spasować musiał także Sebastian Nowak (kontuzja stawu łokciowego) i trener Jerzy Wyrobek był zmuszony wstawić do bramki absolutnego debiutanta Rafała Frankego, zaś na ławkę rezerwowych - swojego asystenta Ryszarda Kołodziejczyka!
Gospodarze jednak nie zrazili się swoimi kadrowymi kłopotami i od pierwszych minut walczyli z niespotykaną determinacją. Dlatego też kibice, którzy początkowo w milczeniu oglądali spotkanie - widząc co się dziej na boisku - już w przerwie zgotowali swoim zawodnikom owację, zaś potem - gdy z każdą minuta emocje rosły - było na trybunach gorąco, jak za dawnych, I-ligowych lat. Chorzowianie atakowali od samego początku, ale wydawało się, że prowadzenie przez nich gry wynikiem przemyślanej koncepcji gości, którzy nie chcieli się napracować, za to raz, a dobrze. Ale minuty mijały, a goście nie potrafili nawet celnie uderzyć na bramkę Frankego. - Największe pretensje do piłkarzy mam o to, że nie próbowali nawet "uszkodzić" tego młodego bramkarza. Przecież w bramce Ruchu stał człowiek-galareta - mówił trener Bogusław Baniak. Rzeczywiście Franke interweniował kilka razy bardzo niepewnie, ale na jego szczęście pewnie grała chorzowska obrona, na czele z Piotrem Mosórem. Tymczasem to gospodarze przeprowadzili na początku II polowy rozstrzygającą akcję. Z prawej strony z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Dawid Bartos i na 7 metrze - strzałem z woleja - z lewej nogi dzieła dokończył Piotr Ćwielong, który w ten sposób uczcił swoje osiemnaste urodziny (obchodził je wczoraj). Ten sam zawodnik mógł jeszcze podwyższyć na 2-0, ale w 72 minucie jego główkę z 8 m Bogusław Wyparło obronił. Chwilę potem przy burzy braw i chóralnym "sto lat", Ćwielong opuścił boisko. Chorzowianie mieli potem jeszcze jedną dobrą okazję (Artur Błażejewski), ale generalnie czekali na końcowy gwizdek. I doczekali się! Jerzy Wyrobek składał po meczu hołd swoim zawodnikom ( - Wszyscy spisali się bardzo dobrze!), zaś opiekun portowców - Bogusław Baniak nie był specjalnie zmartwiony: - Trzeba było się liczyć, że prędzej czy później gdzieś się potkniemy. Może to i lepiej, że stało się to w Chorzowie, gdzie Jurek Wyrobek dzielni broni się z Ruchem przed spadkiem. A tłumaczyłem zawodnikom przed meczem, że nie są jeszcze w I lidze, że obowiązują ich jeszcze II-ligowe realia, w których walka i determinacja są na pierwszym miejscu,. A oni chcieli sobie grać poukładany futbol, tymczasem od pierwszej minuty spotykali się z ostrymi wejściami, na pograniczu fauli. Ruch: Franke - Szyndrowski, Mosór, Cecot, Balul - Bartos, Błażejowski, Malinowski, Smarzyński (90 Foszmańczyk) - Ćwielong (75 Plewko), Suker (61 Lindner). Pogoń: Wyparło - Michalski (75 Andruszczak), Julcimar, Masternak, Rodrigo - Parzy (45 Trałka), Kaźmierczak, Batata, Łabędzki (68 Biliński), Moskalewicz - Bugaj. Sędziował Grzegorz Szymańczyk z Kielc. Żółte kartki: Smarzyński, Bartos(Ruch) - Bugaj, Kaźmierczak(Pogoń). Widzów 2000. źródło: interia.pl/WS ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||