|
![]() ![]()
wtorek, 4 maja 2004 r., godz: 19:16
"Robert Dymkowski - najlepszy napastnik Polski" - przywitali śpiewem "Dymka" szczecińscy kibice. No i wyśpiewali: Dymkowski okazał się katem dla portowców.
Szczecińska jedenastka przegrała 0:1 po golu byłej legendy Pogoni w 86. minucie. Na wyrównanie zabrakło czasu. - Nawet nie wiedzieliśmy, kto strzela, bo nas stadionem unosiła się mgła i dym z rac. Dopiero spiker powiedział, że to "Dymek" - mówi Rafał Chlasta, sekretarz rady nadzorczej Pogoni, który tradycyjnie dopingował portowców z sektora dla kibiców gości. Trener Arki Piotr Mandrysz i Dymkowski byli najszczęśliwszymi ludźmi w Trójmieście. Obu bardzo zależało na wygranej. Mandrysz był w latach 90. jednym z najlepszych jej piłkarzy, miał nawet zostać pierwszym trenerem. Za to Dymkowski latem nie dogadał się z Pogonią i po półrocznym urlopie odnalazł się w Arce. - Miałem wielką satysfakcję po tym golu - przyznaje król pola karnego. Wszyscy przestrzegali przed nim obrońców Pogoni, ale zagapili się raz, co miało opłakane skutki. Co gorsze, rozczarowała cała drużyna. Trzy celne strzały w meczu to jak na lidera II ligi mało. - Spodziewałem się więcej po Pogoni. Zagrała za bardzo asekuracyjnie - ocenia Dymkowski. - W Gdyni ograliśmy już Cracovię, ale ona zaprezentowała się zdecydowanie lepiej. - To był mecz na remis - uważa Antoni Ptak, szef Pogoni. - Zabrakło szczęścia i Grzegorza Matlaka. Jego zastępca (Tomasz Parzy) popełnił błąd i padła bramka. - Zabrakło zęba w grze Pogoni - twierdzi z kolei Chlasta. Pogoń przegrała i trwoni przewagę punktową nad grupą pościgową. GKS Bełchatów traci do niej już tylko trzy punkty. Kolejne zespoły więcej, ale grały mniej razy. - Sytuacja zmusza nas do ostrożności. Awansować nie będzie łatwo, ale mam nadzieję, że po wygranej z Jagiellonią optymizm wróci - mówi Ptak. We wtorek po południu portowcy rozpoczęli przygotowania do sobotniego występu z "Jagą". Mecz rozpocznie się o godz. 19.30, bo być może będzie na żywo transmitowany przez Polsat Sport. Do składu ma wrócić Matlak. Pozostali zawodnicy też są do dyspozycji. - Jedynie Tomek Parzy miał ból głowy i barku po zderzeniu w pierwszej połowie. Innych ofiar meczu, poza wynikiem, nie było - mówi Dariusz Dalke, masażysta Pogoni. Osobny rozdział poniedziałkowego meczu to zachowanie kibiców. Do Gdyni udał się pociąg specjalny z ponad pół tysiącem fanów. Przed wyjazdem podjęto decyzję, że kibice powstrzymają się od wulgaryzmów. - Słowa dotrzymaliśmy. Arka kilka razy nas zwyzywała, ale nie doczekała się naszej reakcji. Pod względem oprawy pokazaliśmy klasę. Szkoda, że piłkarze nie dostroili się do naszego poziomu - uważa Rafał Chlasta. źródło: gazeta.pl/własne ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||