|
![]() ![]()
niedziela, 6 czerwca 2004 r., godz: 23:38
W meczu o pietruszkę dla Pogoni, a o wielką stawkę dla Bełchatowa padł remis 2:2. Pogoń przedostatnim wyjazdowym meczem z Podbeskidziem zapewniła sobie awans do ekstraklasy.
Również podopieczni szczecińskiego szkoleniowca Mariusza Kurasa walczą o awans i strata punktów w Szczecinie mogła dla nich oznaczać utratę szansy na zajęcie drugiego lub trzeciego miejsca. Fakty te pozwalały upatrywać małego faworyta tego spotkania w gościach. ![]() Samo spotkanie pokazało jednak, że nasi piłkarze są profesjonalistami i nie odpuścili gościom. Jedynym ukłonem w stronę drużyny Mariusza Kurasa było wystawienie do gry rezerwowego bramkarza – Krzysztofa Pilarza, który kilkoma niepewnymi interwencjami stworzył zagrożenie we własnym polu karnym. Mecz miał dwa, diametralnie różne oblicza. W pierwszej połowie oglądaliśmy niezwykle ciekawy, zacięty pojedynek, dwóch równorzędnych drużyn, jakiego nie powstydziłaby się żadna europejska liga. Natomiast w drugiej z boiska wiało nudą, a jedyne emocje wynikały z utarczek między piłkarzami, z którymi nie radził sobie, średnio dysponowany tego dnia, arbiter. Widać też było, że piłkarze myślami są już na fecie, jaką po zakończonym meczu przygotowali dla kibiców włodarze klubu. Bardzo ciekawa pierwsza połowa zaczęła się atakami Pogoni. W 2 minucie Moskalewicz efektownym strzałem z woleja próbował zaskoczyć bramkarza gości o nazwisku... Ptak. W 12 minucie goście powinni objąć prowadzenie. Dziedzic ograł Łabędzkiego, znakomicie znalazł na prawej stronie pola karnego nieobstawionego Pawlusińskiego, którego strzał wylądował jednak na słupku i wyszedł na aut bramkowy. Dwie minuty później na prowadzenie wyszła Pogoń. Znakomitą akcje przeprowadził Łabędzki. Niezwykle efektownie minął dwóch Bełchatowian, podał do Bataty, ten tańcząc z piłką skupił na sobie uwagę obrońców i piłkę zagrał ponownie do Łabędzkiego. Ten z końcowej linii zagrał wzdłuż bramki do Parzego. Ten jeszcze przepuścił piłkę do lepiej ustawionego Kaźmierczaka, który bez kłopotów wpakował ją do siatki. Wynik ten utrzymywał się przez siedem minut. W 21 minucie spotkania było już 1:1. Garguła posłał piłkę z rzutu wolnego w pole karne. Przeleciał ona na naszymi obrońcami wprost na głowę Popka, który przelobował Pilarza. W 28 minucie celnie głową strzelał Kaczorowski. Pogoń ponownie na prowadzenie wyszła w 30 minucie. Znakomite podanie Parzego wykorzystał Batata i w sytuacji sam na sam z Ptakiem posła piłkę do siatki, obok rozpaczliwie interweniującego bramkarza gości. Kolejną szansę na gola Pogoń miała w 34 minucie. Strzał Matlaka z rzutu wolnego minął jednak bramkę. W minucie 38 padła ostatnia bramka tego spotkania. Pięknym strzałem z przedpola popisał się Kuranty i piłka zatrzepotała w siatce. W 42 minucie GKS powinien wyjść na prowadzenie. Dziedzic z lewej zagrał do Pawlusińskiego, który mocno strzelił po ziemi i piłka ponownie trafiła w słupek. Dwie minuty później przed ponowną szansą strzelenia gola stanął Batata. Nie wykorzystał jednak, bardzo podobnej sytuacji do tej z 30 minuty i tym razem trafił w Ptaka. Dogodnych sytuacji nie wykorzystali jeszcze Batata i Łabędzki i pierwsza połowa zakończyła się remisem. I wszyscy z niecierpliwością czekali na drugą. Nie przyniosła jednak spodziewanych emocji. Sytuacji było w niej jak na lekarstwo. ![]() foto: Pogoń On-Line/mq źródło: własne, Michał Fit ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||