Pogoń przygotowuje się do ostatniego meczu w II lidze

Portowcy w wesołych nastrojach rozpoczęli przygotowania do piątkowego spotkania wyjazdowego z Zagłębiem Lubin, które zakończy ich pobyt w II lidze.
Po wielkiej fecie związanej z awansem Pogoni do ekstraklasy drużyna w poniedziałek trenowała tylko raz, po południu. Zajęcia miały luźniejszy charakter. Wiele czasu poświęcono na odnowę biologiczną po niedzielnym spotkaniu z GKS-em. Kilku zawodników było mocno poobijanych, ale do piątku powinni dojść do siebie. Najgorzej ma się Tomasz Parzy i Artur Andruszczak: mają na tyle poważne urazy, że mogą zostać wyłączeni z gry. Szczególnie brak "Andruta" byłby stratą dla widowiska.
- Ten mecz to dla mnie sprawa ambicjonalna - przyznaje pomocnik Pogoni, który dołączył do zespołu jesienią ubiegłego roku, gdy rozstał się z Zagłębiem.
 - Zmobilizowany będę maksymalnie, liczę na podobne dejście kolegów.
Na bóle kręgosłupa narzeka Grzegorz Matlak, ale on najawdopodobnie zagra w Lubinie. Do składu powróci brazylijski obrońca Julcimar, który pauzował za żółte kartki.
Choć Pogoni nikt już nie odbierze awansu, drużyna ma o co walczyć. Chodzi o premie za zajęcie pierwszego lub drugiego miejsca na koniec sezonu. Jeśli portowcy wygrają lub zremisują, utrzymają fotel lidera. Porażka zepchnie ich na drugie miejsce.
- Rozprężenia nie ma. Wiemy, o co gramy, bo premia za pierwsze miejsce jest zdecydowanie większa od tej za drugą lokatę - mówi Andruszczak.
Zapowiada się bardzo emocjonujące spotkanie, bo Zagłębie, w niedzielę wygrywając w Radomsku i przy jednoczesnej porażce Cracovii Kraków, zapewniło sobie awans. Teraz w Lubinie trwają przygotowania do pojedynku z Pogonią i fety z okazji awansu. W piątek może paść rekord frekwencji, na trybunach może zasiądzie 10 tys. widzów. Nie zabraknie szczecińskich kibiców, którzy odcierpieli już karę za burdy w Gdyni i mogą udać się na mecz wyjazdowy.

Komentarze