|
![]() ![]()
wtorek, 14 września 2004 r., godz: 09:22
Rozmowa z trenerem Pogoni Szczecin Bogusławem Baniakiem.
Trzy punkty w pięciu meczach. Jest Pan zadowolony z takiego bilansu? - Ja odpowiadam tylko za trzy ostatnie mecze. Do tej pory mieliśmy fatalny układ gier, mierzyliśmy się z drużynami walczącymi o mistrzostwo Polski. Pocieszające jest to, że jesienią nie będziemy z nimi rywalizować. ![]() - W swojej karierze takiego spotkania jeszcze nie prowadziłem. Z jednej strony dotkliwa porażka, a z drugiej najlepsza pierwsza połowa w wykonaniu mojej drużyny. W grze taktycznej dorównywaliśmy Wiśle i kto wie, jak przebiegałoby spotkanie, gdyby nie kłopoty kadrowe. Kto był zdrowy, ten grał, ale na krakowian to było za mało. Po stracie pierwszej bramki graliśmy bardzo dobrze i szkoda tylko przypadkowej bramki tuż przed przerwą, nie mówiąc już o trzeciej, którą właściwie sami sobie strzeliliśmy. Wyciągnie Pan wnioski z przegranej? - Tak. Jednak muszę powiedzieć, że mimo tak wysokiej porażki podałem rękę swoim piłkarzom. W poniedziałek rano na spokojnie obejrzałem mecz z taśmy i przyznaję, że niektóre akcje i gra w systemie były prawidłowe. Na pewno słowa trenera Kasperczaka, że mimo wysokiej wygranej Pogoń była do tej pory najtrudniejszym rywalem, nie były kurtuazją. Czy Pana zdaniem zasłużyliście na tak dotkliwą porażkę? - Nie powinniśmy przegrać aż tak wysoko. Przebieg gry pokazał, że byliśmy wymagającym przeciwnikiem, a momentami lepszym zespołem. Ktoś zawiódł szczególnie? - Jasne. Nie można powiedzieć, że zespół dobrze gra i przegrywa 0:5. Ale ja się tej gry absolutnie nie wstydzę. Wstydzę się natomiast błędów indywidualnych. Jak mogę nie mieć pretensji do Mauro, który zagrał piłkę do Zieńczuka? Straciliśmy bramkę. Podobny błąd przytrafił mu się w meczu z Legią. Mogę mieć do niego ogromny żal, ale absolutnie nie robię z niego kozła ofiarnego, bo przegrałem ja i cały zespół. Sami podajemy piłkę przeciwnikowi. W ten właśnie sposób traci się pracę na stanowisku trenera, ponieważ takich bezmyślnych zagrań nie można przewidzieć. Zauważył Pan jakieś pozytywy w grze swoich podopiecznych? - Oczywiście. Od czwartej minuty prowadziliśmy grę. Momentami Wisła była bezradna. Mieliśmy kilka okazji do wyrównania. Proszę zwrócić uwagę, że w pierwszej połowie najlepszy na boisku, obok Frankowskiego, był bramkarz gości Radosław Majdan. Te pozytywy to dobra gra z przodu, a także niezła postawa Julcimara. Czy po raz ostatni zagraliście z brazylijskim blokiem obronnym? - Myślę, że tak. Do składu wracają Masternak i Magdoń. Nie mam jednak pretensji do Julcimara i Giuliano, którzy zagrali poprawnie, i nadal widzę ich w swojej koncepcji składu. Jak Pan widzi przyszłość Pogoni w I lidze? - Trzeba odłożyć w czasie plany podbicia ligi. Zawsze byłem realistą, może nawet dobrze, że nie zostałem od początku pierwszym trenerem. Szum wokół klubu też dobrze nie wpływa na postawę zespołu. Ten sezon traktuję jako poznanie I ligi. Mam w kadrze wielu debiutantów. Najważniejsze, by Pogoń w ogóle istniała. Jak będą przebiegać przygotowania do meczu z Polonią Warszawa? - Jak zwykle na własnych obiektach. Sytuację mamy niewesołą. Po pożarze szatni czujemy się trochę jak pogorzelcy. Na odnowę biologiczną jeździmy do Gryfina, przebieramy się obok juniorów. To wszystko jest dla nas nowym doświadczeniem, ale nie można się tym tłumaczyć, tylko trzeba wziąć się w garść i trenować. Trenujemy codziennie, w piątek wyjeżdżamy do Warszawy i w sobotę gramy. foto: Pogoń On-line, Bogusław Baniak źródło: gazeta.pl/Marek Szandurski ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||