Kibice ze Szczecina byli w Warszawie, ale meczu nie obejrzeli!

Na wczorajszy mecz z Polonią Warszawa nie zostali wpuszczeni kibice ze Szczecina, a było ich sporo - grupa liczyła ponad sto osób.
Powód? Brak indywidualnych kart identyfikacyjnych zwanych "chipowymi".
Od czwartej kolejki ligowej obowiązują w Polsce takie karty dla kibiców przyjezdnych. Bez specjalnego identyfikatora fani nie zostaną wpuszczeni na stadion. Jest on potrzebny, by policja i organizatorzy wiedzieli, kogo obciążyć za ewentualne szkody. Jednak szczecińscy fani jakoś się nie palą do wyrobienia sobie czipów.
- Nie chcą lub nie mogą - tłumaczy 40-letni kibic Pogoni. - Wielu woli wchodzić na stadion na czarno, wielu innych nie stać na opłacenie kosztów wyrobienia identyfikatora.
W stolicy na czarno chciało wejść około stu fanów Pogoni i już stali przed bramą wejściową. Policja i organizatorzy byli jednak nieugięci.
- System Elektronicznej Identyfikacji Kibiców wprowadzony przez PZPN to uniemożliwił. Część z kibiców wykupiła odpowiednie identyfikatory, ale - niestety - nie aktywowała ich na czas. Dane personalne nie dotarły do bazy - żalił się Marek Pawlak, wiceprezes Pogoni odpowiedzialny za sprawy związane z kibicami.
Pawlak długo negocjował z organizatorami: - Zrobiliśmy wszystko, by kibice weszli na stadion. Postawiliśmy na głowie PZPN i służby ochrony. Negocjacje jednak spełzły na niczym.
Być może Polonia obawiała się kary finansowej nakładanej przez PZPN na kluby nieprzestrzegające zasad SEIK. Groclin musi zapłacić 10 tys. za to, że przed trzema tygodniami gościł ok. ćwierć tysiąca kibiców Pogoni. Klubu z Konwiktorskiej na takie kary nie stać.
Pozostał jednak żal, że szczecinianie nie widzieli dobrego występu swojej drużyny. - A jak padały bramki, kto asystował, kto był lepszy, był karny - dopytywali się fani dziennikarzy już na dworcu. I mimo że meczu nie widzieli, nagrodzili piłkarzy (też wracali koleją) brawami.
W sumie Portowców dopingowało dwóch kibiców i grupa klubowych trampkarzy z trenerem Piotrem Rabe, którzy w niedzielę uczestniczyli w turnieju w Konstancinie.

Komentarze