Wciąż bez porozumienia w sprawie opłat targowych dla Pogoni

Najnowsza propozycja Pogoni: Szczecin miałby dostawać z opłat targowych tyle, ile wyniosą wpływy netto w 2004 r., ale reszta przychodów szłaby na finansowanie pierwszoligowców.
Taki jest sens podpisanego przez prezesa MKS Pogoń SSA Dawida Ptaka listu, który dotarł wczoraj do Urzędu Miejskiego. Pogoń gwarantuje w nim, że opłaty z tytułu inkasa będą wnoszone do budżetu miasta na dotychczasowym poziomie. Dla siebie chce różnicę między zebranym inkasem, a sumą przekazaną miastu. To znaczy, że klub Antoniego Ptaka wpłacałby rocznie do miejskiego budżetu ok. 2,2 mln zł (tyle wyniosły wpływy netto do budżetu z inkasa w 2003 r.), a cała "górka" zebrana przez inkasentów Pogoni trafiałaby do klubu.
To załatwiłoby dwa problemy, które stanęły na przeszkodzie w terminowym podpisaniu przez prezydenta i Pogoń uzgodnionej wersji umowy o powierzeniu piłkarskiemu klubowi obowiązku ściągania opłat targowych w Szczecinie (radni dali na to Jurczykowi czas do dziś). Po pierwsze - nie uszczupliłoby to wpływów budżetowych z inkasa, wytrącając przeciwnikom dofinansowania Pogoni przez miasto argument o niegospodarnej zamianie inkasenta (zgodnie z uchwałą przegłosowaną pod koniec września przez radnych Pogoń miałaby dostawać 45 proc. wpływów za tą samą usługę, za którą Miejski Zakład Obsługi Gospodarczej bierze tylko 30 proc.). Po drugie - w tym wypadku sportowa spółka gotowa jest wziąć na siebie odprowadzanie VAT-u (co najmniej 350 tys. zł rocznie).
Propozycja ma jednak tyle słabych punktów, że trudno przypuszczać, by weszła w życie.
1. Jest niezgodna z wrześniową uchwałą radnych o 45-procentowym wynagrodzeniu za pobór inkasa przez Pogoń. Konieczne byłoby nowe głosowanie.
2. Nie wiadomo, czy takie "otwarte" (bez określenia górnej granicy) wynagrodzenie za usługę jest legalne. Miasto mogłoby wyjść na tym jak Zabłocki na mydle. Gdyby np. zdarzyło się, że Pogoń ściągnie z opłat targowych 6,5 mln zł, miasto dostałoby tylko 33 proc. wpływów, a klub - pozostałe dwie trzecie.
3. Nie wiadomo, co by było, gdyby wpływy z inkasa były w 2005 r. niższe niż w tym roku (tendencja jest od trzech lat malejąca). Czy wówczas spółka Antoniego Ptaka dopłaciłaby do budżetu z własnej kieszeni?
4. Pomysł nie rozwiązuje najpoważniejszej spornej kwestii. Pogoń nie chce wydawać na przejętych pracowników MZOG-u miliona złotych rocznie (tyle ma kosztować miasto w tym roku 20 inkasentów) i dawać im trzyletniej gwarancji zatrudnienia. Klub gotów ich zatrudnić, ale na nowych warunkach płacowych i z zastrzeżeniem, że nieefektywni poborcy będą mogli być zwolnieni.
Rozmowy sztabu Jurczyka z MKS-em trwały dziś do wieczora.
Wcześniej do biura Rady Miasta trafiły dwie wersje umowy: jedna przygotowana przez miejski wydział działalności gospodarczej i parafowana przez wiceprezydenta Jerzego Krawca i druga (bez żadnych parafek) przesłana do miasta w zeszłym tygodniu przez Pogoń. Oba dokumenty zostały wczoraj rozesłane do komisji Rady Miasta.
Radny POPiS-u Paweł Bartnik, przewodniczący komisji sportu jest rozczarowany: - Nie da się negocjować umowy zbiorowym wysiłkiem. Mieliśmy ją opiniować, a nie tworzyć.
Jak chcą przekazać/przejąć inkasentów
Wersja miasta:
§ 3, ust. 1. Inkasent (Pogoń) przejmie na zasadzie art. 231 kodeksu pracy (regulującego zasady przejścia zakładu pracy lub jego części na innego pracodawcę) dwudziestu pracowników MZOG, zajmujących się poborem opłaty targowej na warunkach pracy i płacy nie gorszych niż obowiązujące u dotychczasowego pracodawcy.
Ust. 2. Warunki określone w ust. 1 inkasent zobowiązuje się realizować w okresie trzech lat, jeśli umowa będzie przedłużona na taki okres czasu.
Wersja Pogoni:
§ 3. Inkasent zatrudni dwudziestu pracowników MZOG, zajmujących się poborem opłaty targowej.

Komentarze