www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
  Gryf
Aktualności
piątek, 15 października 2004 r., godz: 20:35
W środowym numerze tygodnika „Piłka Nożna” w rubryce – Uwaga Talenty - ukazał się krotki wywiad z pomocnikiem Pogoni Tomaszem Parzym.
Wywiad był robiony w trakcie kiedy szkoleniowcem Pogoni był Bogusław Baniak.
Zadebiutował Pan w ekstraklasie w wieku prawie 25 lat i niemal natychmiast stał się jednym z odkryć naszej ligi. Dlaczego tak późno?
Fot.: Pogoń On-Line- Trudno powiedziećmówi prawy pomocnik Pogoni Szczecin.
– Niby miałem wcześniej propozycję z paru zespołów, ale działacze Warty Poznań, w której wówczas występowałem, nie chcieli mnie puścić. W końcu zadziałało prawo Bosmana i przeszedłem do Ceramiki Opoczno, a stamtąd po pół roku przeprowadziłem się do Szczecina. Skoro żaden klub ekstraklasy nie chciał mnie przygarnąć, to sam postarałem się o awans do niej.
Jaki był ten pierwszy raz?
- Wszedłem na zmianę w trzeciej  kolejce – przeciwko Lechowi Poznań i już chyba po dwóch minutach zdobyłem bramkę. To było fantastyczne uczucie, chociaż tak naprawdę dotarło to do mnie dopiero później. Wcześniej tylko marzyłem o grze w pierwszej lidze, a tu nie dość, że debiut to jeszcze od razu pierwszy gol.
Diabeł nie okazał się taki straszny jak go malowali?
- Szczerze mówiąc, jeszcze się uczę się gry w pierwszej lidze. To zupełnie inna kultura gry, piłkarze bardziej się szanują, inne jest tempo rozgrywania meczów. Najbardziej brakuje mi jeszcze boiskowego cwaniactwa, umiejętności przytrzymania piłki.
Cofnijmy się w czasie – zawsze szło Panu jak po maśle?
- Różnie się układało, miałem wzloty i upadki. Ale zacząłem rzeczywiście bardzo obiecująco. Jako szesnastolatek, zawodnik Polonii Leszno wyjechałem na dwumiesięczny staż do trzecioligowego klubu belgijskiego klubu Berlar i tam wystawiano mi pochlebne recenzje. Wróciłem do Polski i trafiłem do Warty Poznań, skąd na rok abym odsłużył wojsko wysłano mnie do Obry Kościan. Wtedy miałem chwile zwątpienia, czy naprawdę zostanę piłkarzem. Moje życie osobiste tak się ułożyło, że dość wcześnie się ożeniłem z Celestyną i przyszedł na świat synek – Kacper, więc musiałem utrzymywać rodzinę. Grając w Obrze odrabiałem wojsko, ale jednocześnie pracowałem w hotelu jako facet do wszystkiego. W świątek, piątek i w niedzielę trzeba było zasuwać na piątą szóstą godzinę rano, a czasem na dwie zmiany. Po powrocie do Poznania skończyłem kurs instruktorski i szkoliłem jedną z dziecięcych grup. Ale cały czas podtrzymywała mnie na duchu żona i to jej zawdzięczam, kim teraz jestem.
Z takim przygotowaniem teoretycznym musi się Pan dobrze czuć w drużynie, której trener uwielbia taktyczne nowinki i schematy rysowane na tablicach...
- Od każdego trenera można się czegoś nauczyć. Od pana Baniaka oczywiście też. A do tego Pogoń ma fantastycznych kibiców, miasto Szczecin jest piękne, no i wreszcie gram i nieźle na tym zarabiam. A szczebel wyżej jest już tylko kadra narodowa....
Wywiad nadesłał Boberek.

foto:  Pogoń On-Line; Tomasz Parzy      źródło:  Piłka Nożna      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności