Pogoń jedzie do Lubina

W 11. kolejce ekstraklasy szczecinianie wyjeżdżają do Lubina.
Jeśli sprawdzi się porzekadło, że do trzech razy sztuka, jeden z zespołów zdobędzie trzy punkty. Który? - Nas interesuje tylko zwycięstwo - zapewnia Krzysztof Michalski, obrońca Pogoni.
W poprzednim sezonie w rozgrywkach II ligi oba spotkania Pogoni i Zagłębia kończyły się podziałem punktów. W Szczecinie kibice nie doczekali się goli, natomiast w rewanżu do 92. minuty Pogoń przegrywała 0:1. Wyrównał Michalski po strzale głową i dzięki temu Portowcy awansowali do I ligi z pierwszej lokaty.
Lubinianie dołączyli do grona pierwszoligowców z drugiej pozycji w tabeli. Obecnie również zajmują jedną lokatę niżej niż szczecinianie (Pogoń jest ósma). Co ciekawe, podopieczni trenera Drażena Beseka w tym sezonie osiągnęli dwa skrajnie odmienne wyniki. Przegrali z Wisłą Kraków 1:7, aby dwa tygodnie później rozgromić GKS Katowice 7:0. Trzy bramki w tym spotkaniu zdobył napastnik Grzegorz Niciński, przed sześcioma laty reprezentujący szczeciński klub.
- To dobry zawodnik, ale w wyrównanej kadrze Zagłębia nie zauważyłem Ronaldinho, który sam rozstrzygnie o wyniku. Zresztą Zagłębie jest zespołem dobrze poukładanym. Dominuje na boisku pod względem siłowym i kondycyjnym. Tak jak i my, lepiej czuje się w ataku - ocenia Panik.
Przed tygodniem lubinianie ulegli płockiej Wiśle 0:2. Pogoń jest natomiast na fali. Wygrała swoje trzy ostatnie spotkania, wszystkie pod kierunkiem Panika.
- To spory wyczyn wygrać trzy mecze z rzędu. Dzięki temu jesteśmy mocni psychicznie - mówi szkoleniowiec Pogoni.
W szeregach Pogoni na murawie nie zobaczymy Sergia Bataty, obrońcy Grzegorza Matlaka i prawdopodobnie Claudia Milara, ciągle narzekającego na uraz mięśnia czworogłowego.

Komentarze