www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
  Gryf
Aktualności
sobota, 8 stycznia 2005 r., godz: 13:50
- Olgierd złamał zasadę obowiązującą w całym piłkarskim świecie. Takiego braku subordynacji nie możemy tolerować. Bez naszej zgody zawodnicy nie mają prawa brać udziału w żadnych imprezach sportowych - mówi Antoni Ptak na łamach Przeglądu Sportowego.
Fot.: Pogoń On-LineOlgierd Moskalewicz w Nowy Rok rzeczywiście wziął udział w turnieju halowym.
- Graliśmy dla kibiców, a przy okazji dbałem o formę. To był tylko pretekst - tłumaczy się zawodnik i daje do zrozumienia, że w klubie już od dawna szukano na niego haka, bo nie chciał przystać dobrowolnie na propozycję rozwiązania kontraktu.
- Nie stać nas na tego piłkarza - już dawno twierdził właściciel Pogoni.
- Moskalewicz zarabiał jesienią niewspółmiernie dużo do prezentowanej formy. Każdy jego występ kosztował klub 10 tysięcy złotych tak zwanej wejściówki. Będziemy musieli się rozstać
- zapowiadał Ptak.
- To była akcja sterowana przez samego piłkarza. I zamiast mu pomóc, zaszkodziła - twierdzi Ptak na temat listu poparcia kibiców, pod którym podpisało się ponad 1000 osób.  
Działacze twierdzą, że Moskalewicz zachował się jak recydywista i tym razem nie mogli już przymknąć oka na jego zachowanie. Otóż przed świętami zawodnik w istocie wziął udział w turnieju piłkarskim, który sam zorganizował. Był to turniej poświęcony pamięci jego ojca.
Moskalewicz przyznaje, że rzeczywiście złamał regulamin. Chce się odwoływać do PZPN. Ma na to dwa tygodnie. Jesli nic nie wskóra, w czerwcu klub będzie mógł już bez szukania dodatkowych pretekstów rozwiązać z nim umowę, bo zezwala na to zapis w kontrakcie ważnym do 2008 roku. - Myślałem, że nic w tym klubie nie jest już mnie w stanie zaskoczyć... - mówił po wyjściu z budynku zafrasowany piłkarz. Moskalewicz spodziewał się, że powrót po świętach do klubu nie będzie miły. Szef klubu już kilkakrotnie mówił, że jest z niego niezadowolony. Kapitan Portowców był przekonany, że w najgorszym wypadku zostanie przeniesiony do rezerw.
- Muszę ochłonąć. Idę do chłopaków. Pod szatnią nie widziałem ochroniarzy, to chyba zostanę do niej wpuszczony - mówił Moskalewicz zaraz po odebraniu decyzji o zawieszeniu.
Niepocieszony całą sytuacją był trener Bohumil Panik. - Czuję smutek, bo zawsze żal, gdy trzeba rozstać się z piłkarzem o tak dużym potencjale. Przyszło mi wypić nawarzone przez kogoś piwo. Nie mogę jednak długo tego rozpamiętywać. Muszę budować atmosferę w zespole, bo czeka nas ciężka praca przed ligą - powiedział.

foto:  Pogoń On-Line; Olgierd Moskalewicz      źródło:  Przegląd Sportowy/Dariusz Jachno/własne      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności