Rażący błąd w piśmie o zdyskwalifikowanie Moskalewicza!

Dziennikarz Przeglądu Sportowego w piśmie zawieszającym na pół roku w prawach zawodnika Olgierda Moskalewicza, które w piątek wiceprezesi Pogoni wręczyli piłkarzowi znalazł rażący błąd.  
Kiedy dziennikarze gazety zadzwonili z tą informacją do kapitana Portowców, był... mile zaskoczony.
- W takim razie stawię się rano na treningu. Oj będzie wesoło - śmiał się zawodnik.
O co chodzi? Otóż panowie Krzysztof Waszak, Kazimierz Ćwikła i Marek Łopiński zdyskwalifikowali Moskalewicza za to, że wziął udział w noworocznym turnieju piłki halowej bez zgody klubu. Ale dyskwalifikację nałożyli na okres od 7 stycznia do 6 lipca... 2004 roku!
- Mamy 2005, a zatem nie jestem zdyskwalifikowany. Mam zamiar normalnie trenować z zespołem - oświadczył w związku z tym piłkarz. Długo jednak może nie potrenować, bo błąd spostrzegli także jego autorzy. Działacze w pośpiechu i obawie przed reakcją właściciela Antoniego Ptaka zredagowali kolejne pismo z poprawną datą dyskwalifikacji. Wysłali je listem poleconym, bo Moskalewicza nie było już w klubie. Nie ma jednak szans, aby pismo dotarło do rąk piłkarza przed dzisiejszym treningiem.
- Ja popełniłem błąd, nie informując klubu, że zagram w turnieju, klub popełnił błąd myląc rok. Wychodzi na to, że między nami jest remis - mówi piłkarz. - Każdy ma prawo do pomyłki. Mam nadzieję, że teraz w Pogoni zostanie to zrozumiane, a ja ponownie będę przyjęty do pierwszej drużyny. Zależy mi na grze w tym zespole - przyznał popularny w Szczecinie "Olo".

Komentarze