|
![]() ![]()
niedziela, 13 marca 2005 r., godz: 21:23
Rozmowa z Krzysztofem Michalskim, obrońcą Pogoni Szczecin.
Zapewne nie tak wyobrażaliście sobie inaugurację rundy rewanżowej... - Jechaliśmy do Warszawy pełni optymizmu, wierząc, że jesteśmy w stanie powalczyć z ![]() Dlaczego grając jak równy z równym w pierwszej połowie, po przerwie całkowicie oddaliście pole legionistom? - W przerwie siedzieliśmy w szatni i dopingowaliśmy siebie nawzajem. Doskonale wiedzieliśmy, że jeśli Legii nie uda się strzelić gola w pierwszych 15 minutach drugiej odsłony, to może wkraść się w ich szeregi nerwowość, a to byłaby dla nas szansa na wywiezienie korzystnego wyniku. Niestety stało się inaczej. Szybko stracona bramka podcięła nam skrzydła, a co było dalej, wszyscy widzieli. Kto ponosi winę za stracone bramki? - Trudno wskazać jednego winnego. W nowoczesnej piłce cała drużyna atakuje i cała broni. Popełnialiśmy błędy, które piłkarze Legii potrafili wykorzystać. Legia także popełniała mnóstwo błędów w defensywie, ale nie mieliśmy piłkarza, który potrafiłby ich za to skarcić. Skąd tyle błędów w obronie? - Nie chcę tłumaczyć nas warunkami atmosferycznymi, ponieważ były one takie same dla obu drużyn. Być może za szybko uwierzyliśmy, że możemy wywieźć z Warszawy bardzo dobry wynik i przez to nastąpiło małe rozluźnienie. Po stracie bramki wdarła się pewna nerwowość, a wiadomo, że nerwy nie są dobrym doradcą. ![]() foto: Pogoń On-Line; Krzysztof Michalski źródło: gazeta.pl ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||