www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
  Gryf
Aktualności
poniedziałek, 14 marca 2005 r., godz: 11:13
Z dużej chmury mały deszcz, albo raczej… śnieg. Piłkarze Pogoni zapowiadali zwycięstwo nad Legią. Porażka sprowadziła ich na ziemię – czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Fot.: LegiaLive.pl- Z Edim i Adriano nie będzie nam straszna żadna defensywa w krajubuńczucznie rozgłaszał młody prezes Pogoni Dawid Ptak przed rozpoczęciem rundy wiosennej.
Być może Brazylijczycy rzeczywiście będą postrachem ligi, ale na Łazienkowskiej nie potwierdzili wielkich umiejętności.
– Bo niby jak mieli potwierdzić?! denerwuje się szef Pogoni. – Na śniegu i lodzie? Tak naprawdę ten mecz w ogóle nie powinien się odbyć. W takich warunkach, przy nieustannie padającym śniegu, nie mamy prawa wymagać od Latynosów wymagać wielkiego futbolu. Oni przede wszystkim myśleli, jak utrzymać równowagę. Jestem przekonany, że w kolejnych meczach, gdy tylko boisko będzie suche, potwierdzą klasę. Zresztą, w piątek kilkoma zagraniami udowodnili, że są nietuzinkowymi piłkarzami.
Po porażce z Legią przygnębienie nie krył Bohumil Panik, trener Portowców.
- Podwijamy ogon, tulimy uszy i pokornie wracamy do domumówił Panik do dziennikarzy wchodząc do autokaru.
Czeski szkoleniowiec nie bardzo mógł zrozumieć i wytłumaczyć, co po przerwie stało się z jego zespołem.
Bardzo aktywny był Radek Divecky, które miał dwie okazje, aby wyprowadzić Portowców na prowadzenie.
- Wiem, że powinienem wykorzystać te okazję, ale jak tu celnie przymierzyć, gdy but zapada się po kostki w śniegu? – tłumaczył się 31-letni czeski napastnik. – Przegraliśmy przede wszystkim dlatego, że po utracie bramki ni podjęliśmy już walki. Oklapliśmy zamiast zaatakować. Legia wykorzystała naszą słabość i poszła za ciosemdodał Divecky, który mimo słabej skuteczności był najlepszym piłkarzem Pogoni.
- Kto wie, jak zakończyłby się ten mecz, gdyby Radek choć raz trafił do siatki. Widomo było, że w tych warunkach wygra ten, kto strzeli pierwszy bramkę. Zresztą to my objęliśmy prowadzenie, nie wiem tylko, dlaczego sędzia nie uznał samobójczej bramkizastanawia się Ptak junior.
- Przyznaję, że przypomniał mi się mecz sprzed lat, kiedy to prowadzona przez Franciszka Smudę Piotrcovii w pierwszym wiosennym meczu zmierzyła się z Arką Gdynia. Skojarzenia nasuwały się same. Wówczas też zakładaliśmy walkę o zwycięstwo, a skończył się naszą porażką 4:0wspomina Ptak junior.
Konsekwencja tamtego spotkania była natychmiastowa dymisja Smudy. Tym razem o zwolnieniu trenera nie mogło być jednak mowy. Panik darzony jest przez Ptaków ogromnym zaufaniem.
– Jedna porażka z Legią nie może zmienić naszego stosunku do tego szkoleniowcazapewnia prezes. – Na pewno czeka nas rozmowa o tym, co stało się z zespołem po zmianie stron.
Inaczej niż Divecky na przyczyny porażki patrzył jego rodak Tomas Kuchar.
- Nie może być tak, że dziewięciu ludzi haruje na boisku, a dwóch udaje, że interesuje ich defensywa. To musi się zmienić, musimy stanowić jedność, bo w przeciwnym razie może to dla nas oznaczać kolejne rozczarowanie ostrzega Kuchar.
Czech nie chciał powiedzieć, kto odpuszczał grę obronną. – Kto zna się na piłce ten wyraźnie to widział dodał Kuchar.

foto:  LegiaLive.pl ; Dawid Ptak narzekał na warunki panujące podczas meczu z Legią      źródło:  Przegląd Sportowy/Dariusz Jachno      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności