|
![]() ![]()
piątek, 25 marca 2005 r., godz: 08:31
Rozmowa z Grzegorzem Matlakiem, piłkarzem Pogoni.
To było 270 minut bez zdobytego gola. W ostatniej minucie meczu z Podbeskidziem wreszcie trafiliście do bramki? ![]() - Zgadza się. Długo na nią czekaliśmy. Przyjechaliśmy jednak do Bielska z konkretnym założeniem. By pokazać, że mamy charakter i stać nas na walkę od pierwszej do ostatniej minuty. Remis 1:1 jest dobry w kontekście rewanżu, który czeka nas w Szczecinie. Był jednak w meczu z drugoligowcem moment, kiedy nawet najzagorzalsi kibice Pogoni zwątpili w korzystny wynik. Podbeskidzie prowadziło, a na zegarze minęła już ostatnia minuta... - Zgadza się. Trener uczulał nas jednak, że nawet gdy stracimy bramkę, to nie możemy przestać walczyć. Musimy grać "swoje" i czekać na tę jedną, dogodną okazję. Przyszła i ją wykorzystaliśmy. Teraz - w dużo lepszych nastrojach - wracamy do Szczecina i przygotowujemy się do meczu z Lechem. Czy Podbeskidzie was czymś zaskoczyło? - Raczej nie. To był mecz o którym mówi się, że dominuje w nim walka. Poziom był w zasadzie drugoligowy. Do tego doszło ciężkie boisko, odczuwające jeszcze skutki długiej zimy. Zresztą trener Panik zapowiedział nam, że Podbeskidzie niczego innego nie zaprezentuje, jak właśnie agresję, ambicję i waleczność. foto: Pogoń On-Line/mq; Grzegorz Matlak źródło: Głos Szczeciński/Przemysław Sas ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||