Sergio Batata: Muszę się ograć

Sezon 2004/2005 nie był udany dla Sergio Bataty. Więcej czasu spędził on w gabinetach lekarskich niż na boisku.
Przez rok zagrał w lidze tylko dziesięć razy i strzelił jedną bramkę. Zaledwie w jednym spotkaniu zagrał pełne dziewięćdziesiąt minut.

Więcej meczów (trzynaście) ma choćby młody Łukasz Trałka, czy występujący tylko jesienią Krzysztof Pilarz (jedenaście).
- Obecnie chcę się jeszcze pokazać choćby w meczach Pucharu Intertoto - mówi Sergio Batata. - Liczę, że trener wystawi mnie w którymś z meczów.
Brazylijczyk pilnie trenuje, lecz zdaje sobie sprawę, że tylko mecze pozwolą mu poczuć piłkę.
- Same treningi nie wystarczą by powrócić do optymalnej formy - przyznaje - muszę się ograć, a na to potrzeba też trochę kredytu zaufania od trenerów.
Batata jest w Polsce już od 8 lat. W tym czasie bardzo zżył się z naszym krajem i nawet wieść o ewentualnym nowym trenerze z Brazylii nie robi na nim większego wrażenia. O całej sprawie dowiedział się z internetu.
- Nawet nie wiem co to za postać, bardziej orientuję się w polskim futbolu - mówi Batata. - Oczywiście znam te najważniejsze nazwiska piłki południowoamerykańskiej.
Wolne czerwcowe wieczory Brazylijczyk poświęca na oglądanie gry rodaków w Pucharze Konfederacji. Duże wrażenie zrobiła na nim ostatnia porażka canarinhos z Meksykiem.
- Meksykanie dobrze grali, wyprowadzali groźne kontry - mówi z podziwem.
Sergio nie zapomina skąd pochodzi. W Brazylii ma rodzinę i przyjaciół. Komu by kibicował gdyby reprezentacja „kanarków” spotkała się z Polską na mistrzostwach Świata?
- Chciałbym żeby był remis - stwierdza ze śmiechem.

Komentarze