Prokurator działa

Edi długo nie mógł zrozumieć, dlaczego sędzia Werder nie podyktował rzutu karnego dla Pogoni.
Początkowo miał nawet dość polskiej ligi, chciał pakować manatki i wracać do Brazylii.
Z przedstawicielami prokuratury rozmawiali już piłkarze szczecińskiego klubu. Portowcy powtórzyli to, co mówili po meczu.

- Nie były to typowe przesłuchania, ale raczej luźne rozmowy - mówi Tomasz Parzy, piłkarz Pogoni. - Obecni byli policjanci i prokurator. Zadano nam kilka pytań, dotyczących meczu z Wisłą.
Doniesienie do krakowskiej prokuratury złożył Polski Związek Piłki Nożnej. Rzecz dotyczyła skandalicznego prowadzenia meczu pucharowego Wisła - Pogoń przez sędziego Roberta Werdera. W kulminacyjnym momencie Werder nie podyktował jedenastki dla Portowców, choć bramkarz Białej Gwiazdy ewidentnie złapał za nogę biegnącego Ediego Andradinę.
- Czuliśmy, że nas "kręci”. Przymykał oko na faule przeciwników, ale nie na nasze - mówi Parzy.
Zawodnicy Pogoni wielokrotnie podkreślali, że Werder zapytał Majdana, czy ten faulował, czy nie faulował Brazylijczyka. Majdan miał zaprzeczyć, co zadecydowało o decyzji arbitra. Kilkanaście godzin
później bramkarz Wisły przyznał, że faul miał miejsce.
- Ironicznie się uśmiechał, kiedy zwracaliśmy mu uwagę, że nie jest obiektywny - przypomina zachowanie sędziego zawodnik Portowców.
- Po takich meczach odechciewa się inwestować w futbol - mówił po meczu Antoni Ptak, właściciel szczecińskiego klubu.
Teraz krakowska prokuratura szuka dowodów ewentualnego przestępstwa po stronie Wisły i samego arbitra. 

Komentarze