Nie boi się wyjść

Bezmyślność - tak większość obserwatorów spotkania oceniła interwencję Borisa Peskovicia poza polem karnym.
 
Bramkarza portowców bronił trener Bohumil Panik. Szkoleniowiec jednak z zasady nie krytykuje swoich podopiecznych i broni ich na konferencjach prasowych nawet wtedy, gdy popełniają największe głupstwa. A zachowanie bramkarza portowców faktycznie było fatalne. W zupełnie niegroźnej sytuacji wyszedł przed pole karne. Widząc, że nie ma szans zagrać piłki ani nogą, ani głową - zatrzymał jej lot ręką. Efekt - czerwona kartka i osłabienie zespołu. - Zrobił źle, że w ogóle wyszedł. Tego nie da się ukryć. Potem już robił co się dało, czyli łapał piłkę. Lepsza czerwona kartka niż strata bramki - mówił Bohumil Panik. - Lepsi bramkarze od niego robili podobne błędy. Proszę mnie zrozumieć, ja nie mogę Peskovicia oceniać źle. Dzisiaj bramkarz jest w zasadzie również ostatnim obrońcą. Tyle tylko, że obrońca ma za sobą jeszcze bramkarza, a bramkarz... Może pomylić się tylko raz. Zdaniem Panika w przypadku bramkarza niezwykle ważna jest psychika. - Nie mogę zganić Peskovicia za to co zrobił, bo potem - kiedy trzeba będzie wyjść - zostanie w bramce. Ja wymagam od bramkarzy aktywnej gry na przedpolu. Chcę, aby wychodzili z bramki. Niestety raz na sto może się zdarzyć, że popełnią błąd - tłumaczył. Teraz Peskovicia czekają co najmniej dwa mecze przerwy. W tym czasie bronić będzie Bartosz Fabiniak. Na ławce, w roli zmiennika, usiądzie zapewne zupełnie niedoświadczony golkiper rezerw.

Komentarze