|
![]() ![]()
środa, 2 listopada 2005 r., godz: 13:15
Brazylijczyk Edi Andradina jest najlepszym obcokrajowcem w polskiej lidze. Ma jednak swoje wady. Stopień jego alienacji przekracza dopuszczalne granice.
![]() Kiedy w 53 minucie meczu Groclin- Pogoń Edi został zmieniony i schodził do szatni, przez kilka ładnych minut fani skandowali jego nazwisko. Ten podziękował im za gorący doping. Kto uważnie obserwuje Brazylijczyka ten wie, że podobne sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Przeważnie Andradina jest pierwszym piłkarzem, który zbiega z boiska do szatani. - Tam nakłada na uszy słuchawki i w ciągu kilku minut skutecznie alienuje się od reszty zespołu. Jest nieobecny. Nie uczestniczy w życiu drużyny - mówi jeden z zawodników. - Co jest dla mnie najważniejsze w piłce? Zarabianie pieniędzy - to zdanie, powiedziane przez Ediego w jednym z wywiadów najlepiej obrazuje podejście Brazylijczyka do gry w Pogoni. Zawodnik nie identyfikuje się z kibicami, nie dziękuje im za doping, nie angażuje się w sprawy zespołu, wreszcie nie rozmawia z dziennikarzami. Trener Bohumil Panik niechętnie mówi o przyczynach słabszej ostatnio formy Brazylijczyka. - Rywale wiedzą, że od niego wiele zależy. Są agresywni, atakują go - stwierdza. Ostatnio przyznał, że zarówno z Edim, jak i Urugwajczykiem Claudio Milarem kontakt jest cokolwiek utrudniony. - Ciężko się z nimi rozmawia. Edi prosi, by w ogóle do niego nic nie mówić po meczu. Staje się nieobecny. Chyba w ten specyficzny sposób przeżywa mecz - stwierdza szkoleniowiec Portowców. Z kolei Urugwajczyk jest głuchy na różnego rodzaju sugestie, co do swojej postawy na boisku. - Chodzi tu szczególnie o wymachiwanie rękami i prowokowanie arbitrów. To, co w Ameryce Południowej było dla niego normalne, w Polsce jest czymś dziwnym. Problem w tym, że Milar ma 33 lata i ciężko jest zmienić jego przyzwyczajenia. A efekt tego już 6 żółtych kartek w tym sezonie. To stanowczo za dużo jak na napastnika - mówi Panik. Kilka tygodni temu pojawiał się plotka, że Brazylijczyk najchętniej wro0ciłby do ojczyzny. Ma już dosyć polskiej ligi. Nie czuje się zbyt dobrze w Europie. Zarówno on, jak i Milar nie uczą się języka polskiego. Niejako dają do zrozumienia, że gra w Pogoni to tylko epizod w ich karierze. Zdaje sobie chyba z tego sprawę nawet zakochany w piłkarzach z Ameryki Południowej właściciel Pogoni Antoni Ptak, który stwierdził otwarcie, że nie do końca jest zachwycony Brazylijczykiem. - W Brazylii musimy znaleźć jeszcze lepszych piłkarzy niż on - mówi. I chyba ma tu na myśli przede wszystkim predyspozycje psychiczne. Na razie jednak Edi pozostaje najlepszym zawodnikiem Pogoni. Jak wiele zależy od tego piłkarza może świadczyć fakt, że wystarczyły dwa słabsze mecze w jego wykonaniu, a spotkania Portowców zakończyły się porażkami. foto: Pogoń On-Line/Jun; Edi Adradina źródło: Głos Szczeciński / prz ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||