Czeski dowód

Stadiony świata – trener Bogumil Panik krzyczał z radości po bramce zdobytej przez Radka Diveckiego w piątkowym meczu Pogoni z Lechem.

Piłka uderzona zewnętrzną częścią stopy dostała rotacji, zatoczyła łuk i minęła interweniującego Krzysztofa Kotorowskiego. Tuż za bramkarzem obniżyła lot, odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Gol marzenie, gol, który przyniósł „Portowcom” w Poznaniu cenny punkt.
  Panikowi bardzo zależy aby Divecky został w Pogoni przynajmniej do końca  sezonu. Antoni Ptak, w trakcie rudny nie krył rozczarowania postawą Czecha, zarzucając mu brak skuteczności. – Przecież Diveckiego ściągnęliśmy przede wszystkim po to, żeby zdobywał gole – przypomniał Ptak. – Będę przekonywał szefa, żeby zostawił Radka w klubie. Gol w Poznaniu to silny argument, ale nie jedyny – przekonywał Panik. – On w tej rundzie pełnił niewdzięczną rolę zapchajdziury. Swoje interesy zawsze przedkładał dla dobra drużyny. Trzeba docenić to, że klasyczny napastnik potrafi przestawić się i zagrać na przykład na pozycji defensywnego pomocnika. – podkreślał z naciskiem Panik.
 - Żeby zdobywać bramki trzeba grać w ataku. A to zdarza się sporadycznie. Nie można ode mnie wymagać, abym trafił do siatki, gry gram tuż przed stoperami – tłumaczył Divecky po meczu z Lechem. W Poznaniu Panik wystawił Diveckiego w ataku. Ale po przerwie Czech przesunięty został na prawą pomoc. Wówczas to popisał się wspaniałym uderzeniem. – Byłem 25metrów od bramki i nie widziałem szans, by przedostać się z piłką bliżej. Zdecydowałem się więc na strzał – opowiada Czech.

Komentarze