|
![]() ![]()
niedziela, 4 grudnia 2005 r., godz: 08:59
Boris Peskovic w poprzedniej kolejce Oarnge Ekstraklasy został bohaterem szczecińskiej drużyny. W końcówce prestiżowego meczu z Lechem w Poznaniu obronił rzut karny wykonywany przez Piotra Reissa i uratował Pogoni punkt.
![]() Słowacki bramkarz "Portowców" opowiada o Pogoni, Duszanie Radolskim oraz o różnicach pomiędzy ligą polską i słowacką. Czy przed meczem w Poznaniu myślał pan o poprzedniej, kwietniowej, konfrontacji z Lechem? - Owszem, przez myśl przeleciała mi sytuacja, w której puściłem gola. W tamtym dokończonym spotkaniu (mecz początkowo rozegrano 1 kwietnia, ale po fałszywej informacji o śmierci papieża został przerwany, a następnie dokończony 27 kwietnia - przyp. red.) popełniłem błąd i przeze mnie straciliśmy gola. Czyli jechał pan do Poznania z myślą o zmazaniu plamy z tamtego meczu? - Podchodziłem do tego spotkania jak do każdego innego. Najważniejsza była jak najlepsza postawa w bramce. Myślę, że mi się udało. W 76. minucie, gdy sędzia podyktował rzut karny i do piłki podszedł Piotr Reiss,wiedział pan, w który róg się rzucić? - Czekałem do ostatniej chwili, wydawało mi się, że wiem, w który róg będzie strzelał Reiss. Wcześniej widziałem kilka meczów Lecha, w których Piotrek tak właśnie wykonywał jedenastki. ![]() foto: Pogoń On-Line/JuN; Boris Pesković źródło: Tylko Piłka/Tomasz Parzybut ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||