Rozgonił towarzystwo

Przed sezonem Antoni Ptak postawił drużynie jasny cel. Miał nim być awans do europejskich pucharów. „Portowcy” nie potrafili jednak zrealizować ambicji szefa.

Gdyby nie skuteczność Ediego i Milara, którzy w sumie zdobyli 13 bramek, dziś Pogoń walczyłaby przede wszystkim o ligowy byt. Pierwszy raz cierpliwość właściciel klubu wyczerpała się już w czwartej kolejce. Wystarczyła porażka Pogoni z Amiką Wronki 1:4, aby trener Bogusław Pietrzak stracił pracę w ekstraklasie. Dymisja była zaskakująca, bo we wcześniejszych trzech meczach Pogoń zdobyła bowiem aż 7 punktów. – Zdenerwował mnie styl w jakim graliśmy. Postawa zaprezentowana we Wronkach nie rokowała na przyszłość niczego dobrego – tłumaczył Ptak.
Pietrzaka zmienił stary znajomy, Bohumil Panik. Czeski szkoleniowiec z hukiem wyleciał z Pogoni w maju po awanturze z synem Antoniego Ptaka, Dawidem. Panik wiele z Pogonią jesienią nie zdołał jednak zwojować. Zespół grał mało efektownie i najczęściej remisował.
Kibiców do pasji doprowadzała słaba postawa w Szczecinie.
Portowcy nie potrafili wygrać na Twardowskiego pięciu kolejnych spotkań. Nic dziwnego, że na mecze przychodziło coraz mniej widzów. Dawniej kilkunastotysięczna widownia stanowiła w Szczecinie normę. Jesienią taka frekwencja zdarzyła się zaledwie dwa razy.
Po meczu z Groclinem Pogoń złapała kontakt z czołówką, ale tylko na chwilę. W kolejnym spotkaniu „Portowcy” przegrali z Cracovią (1:2), w czym wydatny udział miał sędzia Marcin Borski. Później szczecinian stać już było tylko na ciułanie punktów.
Pucharowe ambicje chcieli zrealizować w Pucharze Polski, ale i tam zawiedli odpadając z drugoligowym Kujawiakiem Włocławek.

Komentarze