Łukasz Trałka czeka na oferty

Antoni Ptak dał Portowcom wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Nie oznacza to jednak, że wszyscy piłkarze mogą odejść z Pogoni za darmo.

Za Łukasza Trałkę cena wywoławcza wynosi pół mln. zł. Kwota, zaproponowana przez właściciela szczecińskiego klubu jak na razie skutecznie odstrasza chętnych do pozyskania młodzieżowego reprezentanta Polski.
- Antoni Ptak zakomunikował, że wiosną nie będzie dla mnie miejsca w zespole. Powiedział, że mogę wybierać: albo transfer definitywny, albo wypożyczenie. Długo się nie zastanawiałem. Skoro dziś jestem w Pogoni niepotrzebny, to trudno przypuszczać, by za pół roku coś miało się zmienić - trzeźwo ocenia sytuację sam piłkarz. - Na pewno nie pójdę w ślady Piotra Celebana, który zgodził się na wypożyczenie do Śląska Wrocław - dodaje.
Na wieść o całkowitej wyprzedaży w Pogoni pierwsza zainteresowanie Trałką wyraziła Cracovia.
- To było jednak raczej tylko takie sondowanie - zdradza 21-letni pomocnik. - Zresztą szybko okazało się, że Cracovia wstrzymała się ze wszystkimi transferami. Dużo bardziej konkretna była propozycja z Kolportera. Jednak kwota, jaką chce za mnie uzyskać Pogoń, okazała się nie do zaakceptowania przez ten klub.
Trałka ze spokojem oczekuje w rodzinnej Dębicy na dalszy rozwój wypadków. Jest przekonany, że jeszcze w starym roku znajdzie pracodawcę. Jesienią udowodnił, że choć jest pomocnikiem, potrafi zdobywać bramki. Jego gol w ligowym spotkaniu z Amiką we Wronkach pretendował do najładniejszego w całej rundzie. Strzeleckie umiejętności potwierdził też w meczu młodzieżówki z Białorusią (1:3), kiedy to strzelił dla Polski honorową bramkę.

Komentarze