www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
  Gryf
Aktualności
wtorek, 27 grudnia 2005 r., godz: 12:23
Chyba trudno być bardziej związanym z jednym klubem niż jest to w przypadku Huberta Fiałkowskiego. Wieloletni piłkarz Pogoni, a następnie jej trener, przez kilka lat potajemnie mieszkał... na stadionie w budynku klubowym.
Były stoper Portowców zajmował pokój, w którym co dwa tygodnie przy okazji spotkań ligowych przebierali się nieświadomi niczego sędziowie.
– Różnie układają się życiowe losy. Może gdybym zdecydował się na krok Marka Leśniaka i swego czasu pozostał na stałe na Zachodzie nie miałbym takich kłopotów
wyznaje popularny w Szczecinie „Pele”.
Fiałkowski przez kilka lat mieszkał w budynku, tuż obok boiska, na którym rozegrał w ekstraklasie ponad 100 spotkań. Wtajemniczeni pisali do niego listy na adres: stadion przy ul. Twardowskiego. Właścicielem stadionu jest miasto, ale w szczecińskim magistracie nikt nie miał pojęcia o dzikim lokatorze.
Klubowe władze, z uwagi na szacunek dla byłego piłkarza, udawały że o niczym nie wiedzą. Cichą aprobatę dla jego mieszkania na stadionie wyrażali kolejni prezesi Pogoni: Sabri Bekdas i Les Gondor. Obecny właściciel klubu Antoni Ptak również nie protestował. Mało tego, zaproponował Fiałkowskiemu dużo lepsze lokum, również na stadionie. Jedno z pomieszczeń Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, znajdujące się bezpośrednio nad szatnią Pogoni, przez lata było mieszkaniem kierownika stadionu. Od lat stało jednak puste i opuszczone. Gdy Fiałkowski usiłował formalnie załatwić sprawę, urzędnicy postawili weto. Zachowali się jak przysłowiowy pies ogrodnika. Pomieszczenie, o które się ubiegał, zostało zdewastowane.
Dziś sporadycznie wykorzystywane jest jako szatnia dla stadionowych robotników.
– Kilka razy byłem w tej sprawie w magistracie, ale zawsze spotykałem się z obojętność. Być może chcieli coś ode mnie dostać? Autografu raczej nie oczekiwali. Zresztą to byli młodzi ludzie i nie mogli pamiętać mojej kariery wspomina z nutką ironii w głosie Fiałkowski, który pod koniec lat 60-tych skutecznie rywalizował na boisku z największymi gwiazdami polskiej ligi. Włodzimierz Lubański, Zygfryd Szołtysik czy Bronisław Bula wielokrotnie mieli okazję przekonać się o umiejętnościach stopera Pogoni, który w całej karierze ani razu nie został ukarany czerwoną kartką.

     źródło:  Przegląd Sportowy      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności