Jaki będzie scenariusz?

Zarówno Przemysław Kaźmierczak jak i Rafał Grzelak nie ukrywają, że istnieją duże rozbieżności w kontrakcie, ale ciągle nie przekreślają transferu do Wisły Kraków.
Wisła utrzymuje, że z jej strony negocjacje nie zostały zerwane.
Kaźmierczaka redaktor Gazety Wyborczej złapał w pociągu.
- Jadę do Szczecina. O 10 mam trening - mówił piłkarz.
Ale wszyscy oczekiwali na Pana przy Reymonta?
- Nie musicie już na mnie czekać. Na tę chwilę nie przechodzę do Wisły i raczej w ogóle nie przejdę - odparł załamany piłkarz.
Grzelak miał jeszcze trochę nadziei: - Do 9 stycznia zostało trochę czasu. Wszystko może się jeszcze zdarzyć.
Kilka dni temu Pogoń i Wisła dogadały się co do warunków sprzedaży zawodników. Od kilku dni trwały więc negocjacje między Wisłą a menedżerem obu piłkarzy Tadeuszem Słonimskim. Ze wstępnych warunków obaj zawodnicy byli zadowoleni. Tak samo zresztą jak i Wisła. Rozbieżności pojawiły się, gdy przedstawiono ostateczny projekt kontraktu.
- Różnił się on od ustalonej wcześniej wersji. Wisła dopisała pewne punkty, które są dla nas nie do przyjęcia - twierdzą zgodnie obaj piłkarze.
- My ze swojej strony poszliśmy na wszystkie możliwe ustępstwa, teraz wszystko w rękach Wisły - dodaje Grzelak.
Czy poszło o wysokość kontraktów?
- Nie, nie tylko o to - mówi Kaźmierczak.
- Tyle, że to nie było 200 tys. euro rocznie, jak się mówiło, ale dużo, dużo mniej - podkreśla Grzelak.
Kością niezgody jest także wysokość prowizji dla menedżera. Wisła twierdzi, że wcześniej nie było o tym mowy, a piłkarze dziwią się, że krakowianie nie chcą zapłacić menedżerowi ani złotówki.
- Z naszej strony żadne negocjacje nie zostały zerwane - poinformował rzecznik Wisły Jerzy Jurczyński.

Komentarze

gryfus07    5 stycznia 2006 r., godz: 18:21

Brawo wracajcie do POGONI