www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
  Gryf
Aktualności
piątek, 24 lutego 2006 r., godz: 16:56
Wciąż pozostaje nierozstrzygnięte, czy właściciel Pogoni Szczecin to wizjonerski innowator, który uczyni polską ligę ciekawszą, czy niepospolity szkodnik, którego polscy piłkarze powinni natychmiast podać do sądu. Na razie wiemy, że Antoni Ptak ściągnął z Brazylii 19 zawodników i trenera.
Nad drogą prawną zastanawiam się półżartem, choć konsultacje ze specem od paragrafów na wszelki wypadek bym zalecał. W Rzeczypospolitej Trzeciej i pół wciąż nie wolno dyskryminować nawet w ogłoszeniu o pracę - jeśli zabiegający o posadę uważa, iż treść tegoż ogranicza jego szanse ze względu na płeć, rasę, orientację seksualną, narodowość, wyznanie etc., ma instrumenty, by w sądzie wygrać. Ptak tymczasem otwarcie obwieszczał, że polactwa sobie w drużynie nie życzy, że interesują go wyłącznie geny brazylijskie, a marne tubylcze DNA Kazimierczaka i Grzelaka - uważanych przez rodaków za ponadprzeciętnie uzdolnionych - nie daje im szans na miejsce w składzie Pogoni.
Gdyby nie ta ostentacja, dość kontrowersyjna (bo co myśleć o pracodawcy z góry, publicznie i hałaśliwie opluwającym podwładnego?), a także przeszłość Ptaka (o niej za chwilę), traktowałbym jego ideę może nie z aprobatą, lecz ostrożną tolerancją. Najpierw mnie zirytowała - ze względu na troskę o przyszłość naszych młodych - ale ostatecznie dopóki nie mamy do czynienia z regułą, lecz pojedynczym przypadkiem, dopóty czarny scenariusz nie jest nieuchronny. Niech sobie więc Ptak realizuje najbardziej perwersyjne ekstrawagancje, niech buduje w Szczecinie drugą Brazylię, niech zatrudnia nawet wybitnie utalentowanych brazylijskich masażystów, bileterów i kucharzy, niech importuje wyłącznie brazylijską fasolę, niech spędza noce i dnie przed bijącymi rekordy oglądalności brazylijskimi telenowelami. W gruncie rzeczy nie jest pionierem, przecież w Lidze Mistrzów oglądamy Inter Mediolan i Villarreal, które co prawda nie ograniczyły się do jednej obcej nacji, ale również zbudowały drużyny jednolite językowo, sprowadzając Argentyńczyków, Urugwajczyków, Chilijczyków i innych latynosów biegłych w hiszpańskim. O hiszpańskim wspominam nieprzypadkowo, bo pozbawiony granic świat futbolu (jedna z nielicznych gałęzi biznesu z rzeczywiście totalną wolnością zatrudnienia!) premiuje poliglotów, umiarkowanie pojętnych wpędzając w tarapaty. Do styczniowej wymiany piłkarzy między Liverpoolem i Villarrealem doszło m.in. dlatego - o czym otwarcie mówili trenerzy - że Holendrowi Janowi Kromkampowi nie szła nauka hiszpańskiego, a Hiszpanowi Josemi - angielskiego. Co tylko wzmacnia tezę, iż zajście pod wieżą Babel należy do najbardziej bolesnych w skutkach epizodów w historii ludzkości, a "pomieszanie języków" - do najsroższych boskich sankcji. Ileż to się trzeba namordować, zmarnotrawić czasu, energii i pieniędzy, by móc swobodnie pogruchać nie tylko z sąsiadką...
Antoni Ptak przed językowym chaosem Szczecin uchronił, teraz nawet bez czynienia portugalskiego urzędowym wiadomo, jaką mowę każdy tamtejszy kibic pełną gębą winien studiować. Wewnętrzny spokój przed inauguracyjnym konwersatorium mąci tylko jedno - czy mianowicie ufać człowiekowi, który notorycznie traktował futbol instrumentalnie, próbował np. przenosić ŁKS Łódź do Gliwic, by wygrać przetarg o giełdę samochodową? Mozolne aplikowanie sobie cudzej gramatyki to inwestycja długofalowa, wymagająca wyrzeczeń, a właściciel Pogoni potrafi rano wstać lewą nogą, by wieczorem wyemigrować do Przemyśla. Nie obrażając oczywiście Przemyśla, rzucam tylko nazwę jednego z nielicznych polskich miast, w których Ptak jeszcze piłkarskiej potęgi nie budował.
Jeśli zatem w Szczecinie nie nastąpi oblężenie kursów portugalskiego, to dlatego, że ludzie nie wykluczają, iż ich lokalny Abramowicz wkrótce pójdzie sobie precz, i wybrali wariant Himilsbacha. Dla tych, co nie pamiętają: Himilsbach dostał propozycję roli w zachodnim w filmie, ale po namyśle na wszelki wypadek ją odrzucił, wyjaśniając: "Ja się nauczę angielskiego, a oni jeszcze gotowi odwołać produkcję. I co wtedy? Zostanę jak ten ch... z tym angielskim".
Ptak również obnosi się z aspiracjami międzynarodowymi, co rusz przekonuje, że chce produktu na Ligę Mistrzów, ale kontrakty z 33-letnim Amaralem, 33-letnim Wagnerem, 33-letnim Batatą II czy 34-letnim Cleissonem (mają być liderami zespołu) na perspektywiczne nie wyglądają. Co oczywiście na krótką metę ich nie przekreśla i właśnie dlatego szczeciński eksperyment może okazać się ekscytujący, przeobrażając się w mecz o jutro naszej piłki. Jeśli bowiem Brazylijczycy, których stać było tylko na wyjazd do Polski, czyli niemieszczący się - na oko licząc - w pięćsetce najlepszych futbolistów swojego kraju, pobiją Legię i Wisłę, to znaczy, że Orange Ekstraklasa tłucze się gdzieś po dnie. Jeśli zrobią furorę, a strategia Ptaka wyznaczy nowy trend, to trener reprezentacji będzie musiał prosić Lecha Kaczyńskiego o stos paszportów dla obcokrajowców, bo także Polacy w innych klubach ustąpią miejsca tabunom Cleissonów i Amarali.
OK, nie obśmiewajmy Ptaka przed spróbowaniem, cieszmy się, że będzie ciekawie i inspirująco. Nawet jeśli mamy przeczucie, że bezpieczniej byłoby, gdyby zachcianka właściciela Pogoni okazała się dziwactwem jak połykacz noży czy kobieta z brodą w dawnej cyrkowej budzie, niż nową potęgą w polskiej piłce.

     źródło:  Gazeta Wyborcza/Rafał Stec      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności