Cios w nos

Brazylijski pomocnik kierownika Pogoni i były piłkarz szczecińskiego klubu Rodrigo de Nascimento uderzył w szatni Grzegorza Matlaka.
Polski zawodnik portowców bagatelizuje sytuację. Twierdzi, że nic się nie stało. Prawda jest jednak nieco inna. Rodrigo zachował się jak chuligan.
Do zdarzenia doszło w tunelu stadionu w Kielcach, kiedy piłkarze schodzili z boiska po pierwszej połowie. Grzegorz Matlak kłócił się z Danielem Cruzem. Ten drugi miał pretensje, że nie otrzymał podania. Do sprzeczki włączył się Rodrigo, pełniący w klubie funkcję tłumacza i pomocnika kierownika drużyny Ryszarda Mizaka. Uderzył Matlaka głową w nos, co widziała grupa dziennikarzy oraz obserwator meczu. Matlak nie dał się jednak sprowokować i pobiegł do szatni. Na drugą połowę jednak już nie wyszedł.
Czy klub wyciągnie konsekwencje wobec ataku Brazylijczyka? Na razie nie ma decyzji w tej sprawie.
- Brazylijczykom odbija już palma od ciągłego siedzenia na zesłaniu w Gutowie – mówi jedna z osób związanych z klubem, pragnąca zachować anonimowość. – Przecież tam nie ma co robić. Dostają szajby i puszczają im nerwy.
Rzeczywiście pobyt w Gutowie Małym może wpłynąć destrukcyjnie na zawodników, którzy odcięci są od świata. Ośrodek Antoniego Ptaka znajduje się w centrum głuchej wsi, gdzie poza kopaniem piłki nie ma żadnych innych rozrywek. Piłkarze tylko przy okazji spotkań w Szczecinie mają okazję wyjść do centrum handlowego, czy do restauracji.
Skoszarowani w Gutowie członkowie ekipy są odcięci od swoich rodzin. Na rozłąkę narzekają nie tylko Brazylijczycy, ale też Polacy.
- Jeszcze trochę tam posiedzą, a zwariują – prorokują kibice Portowców.

Komentarze