Pogłoski o mojej śmierci były przedwczesne

Tak kiedyś powiedział o sobie amerykański pisarz Mark Twain. Z powodzeniem tego słynnego cytatu mógłby użyć Sergio Batata.

Brazylijczyk po ośmiu miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją wrócił do pierwszej drużyny Pogoni.
- Przez ostatnie tygodnie intensywnie się przygotowywałem do meczu - mówił po meczu Batata. - Niektórzy postawili już na mnie krzyżyk i twierdzili, że nie wrócę. Dzisiaj udowodniłem, że to były głupoty.
Osiem miesięcy temu, w meczu 3. kolejki z Koroną Kielce (4:2) Batata doznał groźnej kontuzji. Został zniesiony z boiska już w 15 minucie i od tego czasu nie zagrał w ani jednym meczu.
- Okazało się, że to znowu kolano. Nie było sensu siedzieć w Polsce. Wróciłem do Brazylii by wreszcie raz na zawsze wyleczyć to kolano - mówi Batata.
Lekarze zadecydowali, że piłkarza nie ominie gruntowna renowacja kolana. Sergio powędrował na stół operacyjny. W październikowy wieczór stawił się w klinice.
- Bałem się. Jak się potem okazało, spędziłem na stole cztery bite godziny. Lekarze czyścili mi rzepkę w kolanie z odłamków kości, które tam zalegały i które sprawiały mi tak wielki ból - mówi. - Po operacji też bolało, ale byłem szczęśliwy, że wszystko zakończyło się dobrze.
Jednak część lekarzy, którzy badali Batatę u nas w kraju twierdzi, że stan jego nogi nie jest wcale wesoły, a uprawianie futbolu to wielkie ryzyko. Czy tym razem sympatyczny Brazylijczyk będzie miał na tyle szczęścia, by długo i bez przerwy grać w piłkę?

Komentarze