www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
  Gryf
Aktualności
poniedziałek, 30 kwietnia 2007 r., godz: 08:16
Dopiero wyprowadzka na sam koniec Europy sprawiła, że znalazł się w... centrum zainteresowania. Mediów, dobrych klubów i trenera reprezentacji. Przemysław Kaźmierczak nad Atlantykiem wykuwa formę, dzięki której chce zagrać na dwóch najbliższych mistrzostwach Europy.
Fot.: Łukasz Mojecki
Dobiegający powoli końca sezon jest przełomowy w karierze rosłego pomocnika. W Boaviście Porto radzi sobie znakomicie, jest pewniakiem w kadrze Leo Beenhakkera. A jeszcze niedawno niektórzy twierdzili, że jest za słaby, by grać w Pogoni Szczecin.

Powrotu sobie nie wyobraża
- Mniejsza o nazwiska, ale byli tacy, co twierdzili, że ja to z Brazylijczykami grać nie mogę, że techniczna piłka, że sobie nie poradzę - wspomina z uśmiechem Kaźmierczak. - A okazało się, że daję sobie radę w Portugalii.
"Kaz", jak go tutaj nazywają, błyskawicznie stał się gwiazdą portugalskiej Bwinligi. Nawet jeśli przeżywająca finansowe kłopoty Boavista nie będzie w stanie wykupić go z Pogoni, to polski pomocnik nie będzie miał problemu ze znalezieniem mocnego klubu. Z uwagą przygląda mu się choćby Anderlecht Bruksela.
- Powrotu do naszej ligi sobie nie wyobrażam - przyznaje. - Wiem, że ludzie czasem nie najlepiej na takie deklaracje reagują, ale przecież prawda jest taka, że jeśli chcesz coś osiągnąć w tym sporcie, to musisz wyjechać.

36 godzin podniebnej podróży
Kaźmierczak od razu wyjechał bardzo daleko.
- To sam koniec Europy. W pełni dociera to do mnie za każdym razem, kiedy pomyślę, by odwiedzić Polskę - mówi. - Odkąd tu jestem, udało mi się to tylko raz, na święta. Chociaż słowo "udało" średnio tu pasuje. Leciałem z dwiema przesiadkami i z każdą było coś nie tak. W sumie uzbierało się... 36 godzin podróży! No i z pięciu wolnych dni, jakie dostałem, zrobiły się trzy - śmieje się reprezentant Polski, u którego wspomnienie koszmarnej podróży wcale nie wywołuje zdenerwowania.
- To podstawowa zaleta życia w tym kraju: luz, spokój - podkreśla Przemek. - Przez ostatnie miesiące zmieniłem się jako piłkarz, ale chyba nawet bardziej jako człowiek. Dzięki Portugalii jestem uosobieniem spokoju - uśmiecha się.
Zresztą już samo miasto Porto może wpłynąć na każdego kojąco. W cudowny sposób łączy zalety wielkomiejskiego życia z dyskretnym urokiem nadmorskiej miejscowości. Nad oblewającym Porto oceanem jest plaża, są deptaki, kafejki.
- A prawie nie ma turystów, bo wszyscy jadą na południe - cieszy się Polak, który z bliska może ocenić, ile dobrego przyniosły Portugalii mistrzostwa Europy w 2004 roku.
- Fantastyczne drogi, piękne stadiony - wylicza. - W ogóle kraj sprawia wrażenie dużo bogatszego od Polski. Choć zauważyłem, że ludzie żyją tu głównie na kredyt. Gość zarabia kilkaset euro miesięcznie, a ma dom, dwa samochody, codziennie zabiera całą rodzinę do restauracji. Wszystko na kredyt: karta goni kartę - opowiada. - Ale są szczęśliwi.

Dobrzy piłkarze bez dopingu
Szczęśliwy w Portugalii jest również Kaźmierczak. Zwłaszcza od momentu przyznania Polsce organizacji EURO 2012.
- Ile ja wtedy będę miał? 30 lat. No, w sam raz... - myśli głośno. - Ale mam nadzieję, że to będą nasze drugie mistrzostwa. Do tych w 2008 roku też możemy awansować - uważa. - Po wygranej z Portugalią 2:1, ludzie dopytywali się mnie tutaj: co wy, na dopingu graliście? A prawda jest taka, że mamy po prostu dobrych piłkarzy i najwyższy czas, byśmy regularnie grali w największych imprezach. Bo dlaczego nie?

foto:  Łukasz Mojecki; Przemysław Kaźmierczak      źródło:  Super Express/Szymon Rojek      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności